Bruksela po zachodzie słońca pokazuje swoje drugie oblicze.
Wąskie uliczki stają się jeszcze bardziej tajemnicze. Centrum miasta tętni
życiem. Restauracje i bary nie mogą narzekać na brak klientów. Nawet
niesprzyjająca pogoda nie odstrasza spacerujących turystów. W powietrzu czuć
podekscytowanie rozpoczynającą się nocą.
Pięknie prezentują się oświetlone zabytki, między innym gotycka katedra Św. Michała i Guduli, znajdująca się na wzgórzu Treurenberg.
Koniecznym punktem zwiedzania Brukseli powinien być
Grand Place. Jeden z najpiękniejszych rynków na świecie zachwyca tysiącem
świateł, architekturą gotyckiego ratusza miejskiego oraz przylegających do
niego kamienic.
Prosto z Grand Place możemy udać się na wykwintny posiłek. Przy
jednej z otaczających plac uliczek znajdziemy liczne restauracje z bogatą
ofertą dań. Rue des Bouchers, bo o niej
mowa jest dostępna tylko dla pieszych. Potocznie nazywana jest „brzuchem
Brukseli”. Uliczka jest bardzo wąska, wprost na chodnikach ustawione są bogato
zastawione stoły. Restauratorzy prześcigają się w sposobach zachęcenia
potencjalnych klientów. Dzięki temu na ulicy możemy podziwiać homary, mule, ostrygi i inne owoce morza oraz
rozkoszować się aromatem potraw. Kelnerzy z restauracji często stoją przed
lokalami i zapraszają przechodniów. Często wdają się z nimi w krótką pogawędkę.
Jest to miejsce pobudzające wszystkie zmysły. Jeżeli jeszcze kiedyś odwiedzę
Brukselę, z pewnością tam wrócę.
Wieczór możemy zakończyć odwiedzając jedno z Brukselskich
Cafe i zakosztować lokalnego piwa. Ciężko się zdecydować, bo w ofercie znajduje
się bardzo dużo pozycji. Warto spróbować czegoś nieznanego i chociażby
wylosować trunek. Cafe możemy znaleźć na każdej ulicy w rejonie zabytkowej
części miasta. Zazwyczaj jest w nich tłoczno, ale i wesoło. Podsumowując: jest to obowiązkowy punkt
programu, najlepiej jest odwiedzić jeden z lokali w towarzystwie przyjaciół.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz